4 sierpnia 2017

Od Amor -Cd. Shane

- Queer! Ogarnij dupę! - zawołałam do basiora. Ten zaśmiał się pod nosem i odszedł. 
- Spokoojnie. - dodał na odchodne. Westchnęłam cicho. 
- No to co idziemy na ten spacer? - zapytałam. Shane zmienił się w człowieka i wybraliśmy się na spacer po mieście. Metropolia nocą prezentowała się powalająco. Ogromna ilość świateł bijących z okien mieszkań oraz lamp ulicznych. Ruch się zmniejszył. Po zmroku niewiele osób ma odwagę wyjść z domu. Nie dziwno, wokoło roi się od rabusiów oraz przestępców. Usiadłam na ławce w parku. Po chwili Shane opuścił mnie na chwilę by zakupić lody. Było ciemno i cicho, żadnej żywej duszy. Nagle słysze dziwne sapanie. Myślę: Może to Shane?
- Shane! Tak szybko wróciłeś? - zapytałam. Odpowiedzi brak. W tem w oddali zauważyłam postać w czarnym kapturze. Nie mogłam dostrzec jakiej był płci, było za ciemno. Zbliżał się do mnie, z każdym jego krokiem popadałam w obłęd. Szybko otrząsnęłam się i przygotowałam się do możliwego starcia. Kiedy już był blisko mogłam dostrzec w jego ręku broń. Szybko wstałam z ławki i rzuciłam się na oprycha. Stawiał opór, jednakże szybko powaliłam go na ziemię i uśpłam. Ciało skitrałam pod ławką. Muszę przyznać, że to było bardzo inteligentne.
- Co się stało? - zapytał Shane.
< Shane?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz