18 czerwca 2017

Od Aflana c.d. Amadeusza

Kocham góry, ale nigdy spoglądając na takie jak te nie myślałem, że są tak niesamowite, jak on twierdzi. Krajobraz faktycznie mógł zrobić wrażenie, jednak tylko i wyłącznie swoją wielkością, majestat każdego kamienia był spory, jednak gdy ponownie spojrzałem przed siebie, niewiele się zmieniło w moim poglądzie co do wyglądu tego miejsca. Spojrzałem na niego jak na idiotę, być może zachwycał się wszystkim, co popadnie. Dusza urodzonego poety, powiadam wam. Powiadam również, że sarkazm to najwspanialsza broń, jakiej można użyć. Patrzyłem na niego, a on dalej się uśmiechał. W końcu banan na jego pysku zniknął, zapewne pod moim ironicznym spojrzeniem.
- Jak ci się tak podoba, to napisz wiersz - podsunąłem, nie szczędząc sarkastycznego charakteru wypowiedzi. Na moment również zatraciłem się w obrazie jasnej mieszaninie skał oraz jasnej, kremowej ziemi, gdzieniegdzie porośniętej kępami trawy. Nie bez powodu wybrałem właśnie to miejsce na swoją kryjówkę, przynajmniej tymczasową - jaskinie w tej części były duże i trudne do zdobycia dla drapieżników typu niedźwiedź, więc nie miałem się czego obawiać. Teren, jaki dostarczały mi one, a raczej ta jedna, jedyna, moja, był spory. Nie musiałem nawet jej opuszczać w upalne dni - wygodny chłód niósł nadzieję na przetrwanie do nocy, podczas której można było wyjść i załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Zapolować, pobiegać... Zdecydowanie dokonałem właściwego wyboru i tego nie żałowałem. Ale przyzwyczaiłem się już, że jestem tutaj sam. Mieszkanie tak blisko ledwo poznanego osobnika może okazać się nie takie łatwe, jak da się przypuszczać. Przez ułamek sekundy zastanawiałem się, czy by mu nie powiedzieć, iż jaskinia mieszcząca się na zachodniej, nieco bardziej stromej od środkowej części, należy do mnie i lepiej dla niego i dla mnie, żeby tam nie nocował. Jednakże gdybyśmy przechodzili obok niej wyczułby tam mój zapach. A nawet jeśli by to pominął, w końcu prawda wyszłaby na jaw. Nawet gdyby postanowił tutaj nie zostawać, wolałem mieć pewność, że nie zaskoczę go nowiną o tym, że będziemy musieli się dzielić "niesamowitymi", jak to ujął, górami.
- Wiesz, mieszkam tutaj. Mogę ci pokazać moją jaskinię i będzie ci wtedy łatwiej wybrać, gdybyś postanowił zostać - oznajmiłem starając się, by wyszło łagodnie i przyjaźnie, jednakże jak zwykle nie wyszło i obojętny ton wdarł się w moje słowa, zabarwiając je na odcienie szarości.


 < Moja wena obumarła. Znowu, tylko jak wskrzesić? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz