25 czerwca 2017

Od Avem - Cd. Aflan

Spojrzałam na niego, lekko unosząc brew. Wzięłam głęboki wdech, podchodząc.
- Jak cię zwą?
- A kto pyta?
- Avem - odpowiedziałam krótko. - A po drugie, ciężko poczuć martwego - skrzywiłam się niechętnie mu to mówiąc.
- Słucham? - na jego pytanie, zmieniłam się na jego oczach w ducha, czyli dla niego jakbym wyparowała. Po chwili stanęłam obok niego, a gdy się zmieniłam w fizyczną formę, ten się gwałtownie odsunął. Nienawidzę to pokazywać innym...
- Nazywa się to formalnie "Lite Vanei" - stanęłam normalnie. Ten spojrzał na mnie swoim wzrokiem i po prostu poszedł. Ta... Chyba nigdy nie pogadam normalnie z jakimś basiorem... Wybiegłam nad rzekę, by się zrelaksować. Usiadłam nad wodą. Zamknęłam oczy, przypominając sobie mojego ojca. Wzięłam głęboki wdech, kierując wzrok w górę. Wzięłam głęboki wdech. Mam czasem takie dni, gdy moje łzy, których nie ujawniałam od wielu lat, chcą się wylać na czyimś futrze, czując wsparcie. Ale wiem, że nie mogę. Mam mniejsze problemy od innych. I tego się powinnam trzymać. Wstałam po dłuższej chwili i poszłam w głąb lasu. Zamknęłam oczy na chwilę. Wskoczyłam na gałąź i się po prostu na niej położyłam. Samotnicy mają z tym problem, że zawsze mają problemy z kontaktem...
- Avem? - usłyszałam znowu głos tego basiora. Podniosłam łeb i spojrzałam na dół. Faktycznie tam stał. Czemu co chwilę tak na siebie wpadamy?
- O co chodzi?
- Alfa nas wzywa, podobno coś ważnego - odparł, patrząc na mnie cały czas. Zeskoczyłam z drzewa i na niego patrzyłam, trochę podejrzliwie. Jemu nie mam w sumie jak zaufać, ale ufam Amor... W jakimś małym stopniu.
- A ty?
- Co ja?
- Może się przedstawisz? - zaproponowałam. Wiem, że jestem beznadziejna w tłumieniu ciszy, ale... nie od razu stworzono świat.

<Aflan? Ja przepraszam, ale... Pomysłów nie miałam, co mam napisać, mam nadzieję, że aż fatalne nie jest ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz