21 czerwca 2017

Od Amortencji -Cd. Artur

Późnym popołudniem wybrałam się na spacer po Górach Nagłej Śmierci. W międzyczasie zastanawiałam się czemuż taką nazwę otrzymała. Było tu przepięknie, skalne wysepki umieszczone wysoko nad szklistą, niebieskawą taflą wody. Słońce świeciło dziś nadwymiar mocno, a ja zmęczona po długich dniach w jaskini wyszłam się przewietrzyć. Wyłożyłam się na piasku w cieniu wysepek. W ten niespodziewany podmuch wiatru śmignął nad wodą, tym samym mnie ochlapując. Po dłuższym przyjrzeniu się zdarzeniu okazało się iż to nie był podmuch wiartu, lecz basior. Nie musiałam długo czekać, by ten zainteresował się moją obecnością. 
- Kim jesteś? - zapytał. 
- Nazywam się Amortencja, w skrócie Amor. - powiedziałam. Ten tekst znam praktycznie na pamięć. Rzadko kiedy się posługuje moim prawdziwym imieniem. - A na ciebie jak wołają? - dodałam.
- Artur. - odparł basior. 
- Miło mi. - rzekłam podając łapę. Nastała niezręczna cisza. Wokoło było słychać szum drzew, oraz trele okolicznych ptaków.
- Może popływamy? - zaproponował Artur. 
- Czemu nie. - odpowiedziałam. Weszłam do wody. Była perfekcyjnie chłodna w stosunku do temperatury na zewnątrz. Pływałam tu i ówdzie, jednakże szybko mi się to znudziło. Postanowiłam, więc zanurkować w nieodkryte głębiny. 
- Artur, chodź zanurkujj.. - poprosiłam. Basior kiwnął głową i wraz ze mną zanurkował w głębiny. Wokoło nas znajdowały się kolorowe koralowce, pływały tu ryby najrozmaitszych kształtów i kolorów. Nie mogłam przestać się zachwycać otoczeniem. 
< Artur?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz