21 czerwca 2017

Od Amor -Cd. Shane'a

Westchnęłam cicho i poszłam za jedną ze służących. Siedząc w pokoju razem z gościem, który uważał mnie za swoją córkę poczułam się nieswojo. Pokój był duży, kształtem przypominał półkole. Na ścianach w kolorze czerwieni wisiały ogromne obrazy oraz poroża jeleni. Pasjonat łowów. Nie ma co. Rozmowa trwała około godziny, potem znowu zostałam zaprowadzona do komnaty.
- Mamy spać do kurwy nędzy w jednym łóżku? - mruknęłam zdenerwowana. Przekierowałam mój wzrok na okno, a dokładniej na parapet wyłożony atłasem oraz miękkimi poduszkami na których można usiąść.
- Zajmij łóżko Shane. Ja położę się tutaj. - powiedziałam, wskazując na parapet.
- Jak tam chcesz. - odrzekł Shane. Usiadłam na parapecie. Niedaleko była pólka z książkami. Postanowiłam, więc sięgnąć po książkę przed snem. Czytałam tak do północy, potem postanowiłam położyć się spać.
~*~
Nagle znalazłam się w kościele. Pod wysokim sufitem wisiały kokardy oraz ogromne kosze z białymi konwaliami. Cała katedra wydawała się być przygotowana pod jakąś ogromną uroczystość. Zabrzmiały kościelne dzwony, zagrały organy weselną pieśń. Zorientowałam się, iż stoję w długiej do ziemi białej sukni ślubnej. Szłam po ślubnym koborecu, a obok ołtarza stał Shane w garniturze. Wten odezwał się kapłan:
- Czy ty Evanlyn chcesz tego oto Shane'a za męża?
- NIE! - zawołałam. 
~*~ 
Obudziłam się zlana zimnym potem. 
- Co się stało? - zapytał Shane. 
- Nic.. tylko miałam koszmar.. brr.. - odparłam. 
< Shane?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz