17 czerwca 2017

Od Queera

Kolorowe światła raz po raz rozbłyskiwały w całkowitej ciemności. Raz po raz trafiały na twarze zgromadzonych osób. Głuchy krzyk zniecierpliwionych fanek, czekających na nasz występ. Siedząc długo w tym całym harmidrze zacząłem się do tego przyzwyczajać. Nie zmienia to jednak faktu, że miałem przez to problemy ze słuchem. Owszem, przebywanie na arenach podczas własnych koncertów było dla mnie normą, częścią życia codziennego, ale z czasem nawet uszy mają tego dosyć. Westchnąłem cicho i odgarnąłem włosy na bok, patrząc się na resztę zespołu w lusterku. Większość jak zwykle była znudzona, tylko brązowowłosy chłopak próbował nas przekonać swoją optymistyczną postawą. Powodzenia Reiji.
Z cichym westchnieniem uniosłem się z krzesła i ruszyłem w stronę drzwi. Miałem serdecznie dosyć jego gadania. Cała trójka spojrzała na mnie w jednym momencie, jednak nie była w stanie nic powiedzieć. Tylko brązowowłosy chciał otworzyć usta, ale się powstrzymał. Posłałem mu zimne spojrzenie i otworzyłem powoli drzwi od naszej garderoby.
- Radziłbym się pośpieszyć - mruknąłem na odchodne i jak gdyby nigdy nic odszedłem. Naprawdę nienawidziłem spóźnień, co im bardzo często się zdarzało. Dlatego właśnie byłem przeciwny temu całemu zespołowi. Przecież ja nawet nie lubię spędzać czasu w towarzystwie. Warknąłem cicho pod nosem i zerknąłem na zegarek. Siedem minut. Skończmy to jak najszybciej, a ja będę w stanie wrócić do swojej samotni, proszę? Powoli ruszyłem w stronę sceny, poprawiając białą marynarkę. Czas zacząć przedstawienie.
~~~
Światła zdążyły zasnąć już dobrą godzinę temu, a ja nadal słuchałem durnej gadki. Rozejrzałem się dookoła, szukając jakiegoś miejsca, którym mógłbym niepostrzeżenie uciec. Z drugiej strony i tak nikt by nie zauważył. Niewielkie grupy fanek nadal próbowały przecisnąć się przez drzwi po krótkich spotkaniach ze swoimi idolami. Zauważyłem ciekawskie spojrzenie Ranmaru, który sam od kilkunastu minut próbował uciszyć szarookiego. Gęba mu się chyba w życiu nie zamykała.
- Reiji. Mógłbyś się w końcu zamknąć? - chłopak o dwukolorowych oczach w końcu nie wytrzymał i upomniał się o ciszę głośnym tonem. Dziękuję ci.
- Ta, nikt cię nie słucha - dodał znudzony Ai, który do tej pory siedział cicho z założoną nogą na nogę i skrzyżowanymi rękoma na piersi. Otworzył powoli przymknięte powieki, żeby skarcić wzrokiem swojego towarzysza. Tamten przymknął się już i spuścił głowę zawiedziony.
- Jesteście okrutni - mruknął i spojrzał na mnie z nadzieją. Fuknąłem pod nosem.
- Przyzwyczajaj się - odpowiedziałem sucho i nie zwracając na nich więcej uwagi, uciekłem niezauważony. Z resztą kto by się przejmował, byli przyzwyczajeni. Wystarczyło tylko kilka kroków, a mogłem wymsknąć się tylnym wejściem. Kto by pomyślał, że przechodząc obok ogrodzenia dostrzegę postać wielkiego, wydawałoby się, że znajomego wilka.

<Ktoś? Jestę leniwę>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz