Zamknąłem oczy i uważnie słuchałem co ma mi do powiedzenia. Brzmiało to
ciekawie biorąc poprawkę na to,że sama sobie nie poradzi i szuka pomocy.
Ale nie w moim stylu jest bezinteresowna pomoc. Zdecydowałem,że jutro
ją znajdę i powiem czy się na to pisze. Gdy otworzyłem oczy jej już nie
było,ponownie przeniosłem swoje spojrzenie w niebo. Nie wiem ile tak
leżałem na tej trawie zastanawiając się jakie korzyści mogę mieć z
zabicia smoka. Uznałem,że po prostu będzie to trening dla mnie a potem
coś się wymyśli w trakcie. Przemieniłem się w wilczą postać i ruszyłem
do jaskini aby tam zasnąć.
Z Samego rana wstałem i ruszyłem leśną drogą szukając Amortencji. Kiedy
dotarłem do jej jaskini oznajmiłem,że wchodzę w to zadanie. Już po
chwili Amor wezwała swojego towarzysza i pokazała mi abym wskoczył na
nią. Już po chwili zmieniłem się w człowieka i usiadłem wraz z nią na
siodle. Kiedy smoczyca wzbiła się w powietrze zadałem dość mocno
nurtujące mnie pytanie.
- Nie można nasłać smoka na smoka i po kłopocie ?
- Gdyby zabicie go było takie proste .. posiada on dziwną umiejętność
- Jaką ?
- Szybko się regeneruje ..
Więcej nic nie pytałem oboje siedzieliśmy w milczeniu dopóki smoczyca nie zaczęła lądować.
- To już niedaleko
- Domyślam się …
Ruszyliśmy piechotą w stronę jaskini smoka wydawała ona się być pusta.
Amor chciała wejść szybko jednak wyjąłem katanę i zatrzymałem ją
- Cóż w takich sytuacjach zasada panię przodem nie obowiązuje .. trzymaj się i osłaniaj tyły
Czułem zapach zgniłego mięsa i siarki do moich uszu dochodziło głośne
chrapanie. Kierowaliśmy się w stronę śpiącego smoka. Kiedy go zobaczyłem
w ciemności był naprawdę gigantyczny. Dziewczyna wyjęła swoje miecze po
czym ruszyła biegiem na niego. Wbiła miecz w skórę smoka ale o dziwo
była tak twarda,że nawet go nie zraniła. Za to sprawiła,że gad się
obudził i gdy nas zobaczył w swojej grocie rozzłocił gwałtownie zerwał
się i ruszył na nas. Moja katana zdziałała by pewnie tyle co miecze
Amor. Zmieniłem się w Demona i zaatakowałem Chidori
Uderzyłem gada prosto miedzy oczy co sprawiło iż bestia w pewien sposób
została zatrzymana a jasność i dźwięk piorunującego ataku na chwilę ją
ogłuszyła.
- Lepiej mi wyjdź stad bo tylko zawadzasz .. -mruknąłem
- Też tak potrafię -mruknęła i użyła swojej umiejętności która miała za zadanie otruć smoka
Gad jakby lekko znieruchomiał jednak dziewczyna wytworzyła barierę
ochronną w tym czasie użyłem mocy swoich oczu i niczym jak grom z
jasnego nieba z mojego ciała wyszedł Kurama mój gigantyczny towarzysz
ledwo mieszczący się w grocie.
- Szybko wybiegaj stad bo zaraz wszystko runie .. -wrzasnąłem do
dziewczyny po czym wskoczyłem na towarzysza. Bariera Amor pękła i oba
zwierzęta zaczęły ze sobą walczyć ja w tym czasie przekazywałem czakrę
Kuramie aby po chwili zadał ostateczny cios
Kiedy Lis rzucił gigantyczna kulę czakry w smoka ni z niego nie zostało a
jaskinia się zaczęła zawalać. Ruszyłem wraz z lisem w stronę wyjścia
ale i tak musieliśmy się wygrzebać z ton gruzu wreszcie gdy wyszliśmy na
powierzchnię zobaczyłem dziewczynę która z niedowierzaniem nam się
przyglądała. Po chwili znowu byłem człowiekiem a nie Demonem a Kurama
powoli kurczył się wchodząc w moje ciało.
- Co to było ?
-Mój mały towarzysz ..
-Mały ? On był większy od tego smoka nie widziałam nigdy takiego giganta a ty masz to coś w sobie ? -zakrztusiła się
-Nie to coś tylko Lisiego dziewięcio ogoniastego Demona
- Niezły jesteś Shane ..
-Ty też .. ale nie lubię współpracować
-Zauważyłam ..
- Wracamy ? raczej już nic tu po nas
<Amortencja ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz