22 czerwca 2017

Od Diala - Cd. Kozume

Nowy, świeżak, nieznajomy, początkujący, jakkolwiek by mnie nazwać, pewnie by się zgadzało. Poznałem dopiero parę wilków, ich zapach, wygląd oraz głos nadal pozostał dla mnie obcy. Napotykając kogoś, kogo nie miałem prawa poznać ( szyszki same się nie zakopią ) po prostu instynkt wziął nade mną górę. Do tego samiec, co od razu widać, wydał mi się czujny, jakby chodził po nie swoich terenach, a nawet i je szpiegował. Jednak gdy zapewniał, że należy do watahy? Nie powinno się atakować swoich, tym bardziej wbijać pazury w ich futro na karku, w których toksyny aż prosiły się o uwolnienie i pożarcie skóry wilka. Kozume, przynajmniej takie podał imię. Warknąłem cicho, złażąc ze swojej "ofiary". Wstyd przyznać, ale skradając się myślałem, że mam do czynienia z młodym jeleniem. A tutaj - puf!Ukazał mi się wilk. Jednak dobrze, że się powstrzymałem. Mimo, iż mam fuchę zabójcy, chyba zabijanie się nawzajem bez powodu ( chociaż takowy miałem ) to wykroczenie. I to bardzo duże, jak mniemam. Być może przegoniliby mnie z terenów stada, zaatakowali, a może i nawet zabili? Chociaż nie ukrywam, potrafię walczyć, to jednak nie tylko ja. Miałbym szansę na ucieczkę, jednak co potem? Chciałem znaleźć własną watahę, a ta spełniała wiele moich wymagań. A właściwie, to wszystkie.
- Wybacz, nadpobudliwość - chociaż zachowywałem czujność, to jednak miałem wrażenie, że to na prawdę jeden z nas. I musiało tak być - już przesiąknął zapachem. Charakterystycznym, w tym wypadku silnym. Tak, na stówę to jest prawowity członek Watahy Niebieskiej Zorzy. No, to klapa. - Jestem Dial - przedstawiłem się krótko, na moment spuszczając wzrok z nieznajomego, a właściwie, to już znajomego mi, basiora. Wydawał się skrępowany, niechętny do poznawania mnie. Ale co mi tam szkodzi? W końcu jaka do wataha, skoro wilki w niej żyjące nawet się na oczy nie widziały i nie poznały chociaż trochę? Czy w ogóle istnieje taka opcja? Jakim cudem walczyłoby się ramię w ramię, gdyby nawet nie miało się pewności, czy osoba obok jest po twojej, czy po przeciwnika, stronie. Tak, trzeba się z tym pośpieszyć, czasu coraz mniej. Może i jak na razie nic nam nie grozi, ale kto wie? W chwili, gdy miał się już odwrócić, odezwałem się szybko, wykonując parę susów i stając przed nim. Zdążył się już obrócić o niemal sto osiemdziesiąt stopni, a kontakt wzrokowy w moim przypadku to obowiązek.
- Pójdziemy na coś zapolować? Albo nad rzekę? - zaproponowałem, energia na nowo zaczęła mnie roznosić, odpychając gdzieś na bok dawne lekkie poczucie winy. - Jak nie chcesz, możemy też pobiegać sobie albo chociaż pospacerować. Pójść nad jezioro, na ryby. Albo coś mniej standardowego, chociażby wspinaczka na drzewa. To bywa na prawdę zabawne, uwierz mi - ciągnąłem, nie mając zamiaru się zamknąć. Podniecenie, że spędzę z nim czas po prostu mnie rozsadzało od środka. Ekscytacja przed nadchodzącym epizodem także nie pozwalała mi nie uderzyć parę razy ogonem o ziemię. Czekałem na odpowiedź.

< Kozume? Chyba Diala można nazwać szalonym... ;P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz