Chogi, chogi, chogi wa,
Joha chogi, chogi wa, wa
Chogi, chogi, chogi wa,
Alright, can you feel it? Can you feel it?
Szedłem pustą uliczką wsłuchując się w dźwięki dobiegające ze słuchawek. Kroki stawiałem w typowy dla siebie, charakterystyczny sposób, poniekąd dostosowany do rytmu piosenki.
Mijając co chwilę nieznajome mi osoby, dostrzegłem dość nietypowo wyglądającego chłopaka o ciemnych włosach, a jego głowa skryta była pod czarnym kapturem.
Szturchnął mnie ramieniem. Może przypadkowo, może z czystej złośliwości, wyrwał mi słuchawki z uszu.
-Uważałbyś troszkę-szepnąłem, chociaż nawet nie chciałem, aby usłyszał moje słowa.
-Sam byś patrzył gdzie łazisz, gówniarzu-warknął, odwracając się i lustrując mnie groźnym spojrzeniem.
-To nieuprzejme, do mamy też tak mówisz?-Spytałem i już miałem włożyć słuchawki z powrotem, kiedy ten złapał mnie za kaptur, pociągnął do tyłu, a drugą dłonią chwycił mój kołnierz.
-Co żeś powiedział?-Spytał.
-To, co usłyszałeś-odpowiedziałem spokojnie.
<Shane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz