18 czerwca 2017

Od Amadeusza - Cd. Aflana

 Uśmiechnąłem się pod nosem, zerkając kątem oka na samca. Poeta powiada. Wiedziałem, że moje imię jest dosyć poważne, wzbudzające uznanie niektórych, ale żeby od razu porównywać je do imienia poety, z którym mam mało wspólnego?
 - Ile osób tyle opinii - mruknąłem, znowu patrząc przed siebie. Atmosfera powoli się rozluźniała, nie była już gęsta, dusząca, nieprzyjemna. Dalej zachowywaliśmy dystans, przestrzeń osobistą, którą każdy tak bardzo ceni, ale jednak czułem się bezpieczniej niż na początku tej wyprawy. Już nie miałem tego okropnego wrażenia, że spaceruję z seryjnym mordercą, który gotów był mnie zabić w dosłownie każdym momencie.
 Pytający pomruk i wbity we mnie złoty wzrok, nakazał rozwinąć myśl. Uśmiechnąłem się ponownie. Robiłem to w jego towarzystwie zdecydowanie zbyt często, ale nie miałem zamiaru przestać.
 - Mówisz, że brzmi jak imię poety, reszta uważa to za najzwyczajniej doniosłe imię, a moi rodzice mieli na myśli nikogo innego, jak muzyka z osiemnastego wieku - Wytłumaczyłem pokrótce. Odpowiedział jedynie kiwnięciem głowy i rozglądnięciem się, jakby od razu stracił zainteresowanie moją osobą. Było to prawdopodobne, bo wraz z zakończeniem tej kwestii, tematów do rozmowy na nowo zabrakło. Nie patrzyłem na niego, sam nie wiem czemu. Bałem się? Wstydziłem na niego zerknąć? Jaki czynnik na to wpływał, nie mam zielonego pojęcia, ale jakiś musiał, bo nie zachowywałbym się tak bez powodu. Nie czułbym, że grunt ucieka mi spod łap, że tracę kontakt z żywiołem, że oblewa mnie zimny pot i mam wrażenie, że zaraz zemdleję.
 Uniosłem wzrok, by dostrzec góry. Potężne bloki skalne i ziemne, które emanowały energią, tak bardzo potrzebną dla żywiołaków. Miał rację, były niedaleko, prawdopodobnie od samego początku, tyle, że ja byłem na tyle leniwy, by nie podnieść wzroku i ich nie zauważyć. Zatrzymałem się i rozglądnąłem. Zawiesiłem wzrok na naszym celu i przysiadłem. 
 Ich wielkość była niesamowita. Majestat jakim się otaczały. Jakim cudem natura była w stanie wytworzyć coś tak wspaniałego, gigantycznego. Bez wspomagania się maszynami, stworzeniami, czy czymkolwiek innym. Sama z siebie, po prostu. Nie uważałeś na geografii, więc teraz masz Amadeuszu za siebie. Zadręczaj się głupimi pytaniami, na które odpowiedzi są znając życie tak proste i oczywiste, ale ty na nie nigdy nie wpadniesz bez pomocy innych, bez popchnięcia w stronę książek, czy internetu. 
 - Niesamowite - Wyszeptałem, dalej się w nie wpatrując. Aflan zatrzymał się i spojrzał na mnie, kolejny raz tego dnia, jak na skończonego idiotę. Uśmiechałem się do gór. 
 Zareagowałbym tak samo jak on.

< O Karmo czemu taka jesteś i zabierasz mi weny gdy jej potrzebuję >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz