21 czerwca 2017

Od Queera - Cd. Amadeusza +18

Przepraszam jeśli to coś wgl nie ma sensu, nie umiem seme xD



Dźwięk na zmianę kłócących się dwójki osób brzmiał głucho w mojej głowie. Już dawno wyłączyłem się na świat zewnętrzny, teraz największym zmartwieniem było zadanie nam obojgu jak największej przyjemności. Nigdy wcześniej nie przypuszczałbym, że w tak łatwy sposób dam wciągnąć się w głupią zawałę w pierwszym lepszym klubie, że zostanę zaintrygowany zachowaniem młodego chłopaka z przypadkowego zespołu, grającego wpadające w ucho utwory. To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdawałem sobie sprawy co tak właściwie robimy. Nie przejąłem się ciętymi przekleństwami lecącymi z ich ust. Nadal trzymałem chłopaka na swoich rękach, tak aby ten nie spadł gdyby ze strony dziewczyny wyszło kolejne pociągnięcie. W ciszy obserwowałem tą dwójkę, nadal przyciskając czarnowłosego do ściany, Nie potrwało to jednak zbyt długo. Widocznie wkurzony Amadeusz zsunął się z moich ramion i rozpoczął krótką szarpaninę z dziewczyną. Oparłem się więc ramieniem o wcześniej wspomnianą ścianę i przyglądałem się temu z kipiącym uśmieszkiem. Nigdy nie uważałem przemocy za dobre rozwiązanie, ale nigdy też nie mówiłem, że da się coś zrobić bez niej. Doskonale wiedziałem, że co by się nie stało, w ich sytuacji nie dojdzie do żadnych rękoczynów. Przynajmniej sytuacja nie wyglądała na inną, niż zwyczajną przyjacielską sprzeczkę o zdrowie fizyczne drugiej osoby. Miałem ochotę się zaśmiać. Rana może i wyglądała na głęboką, niemożliwą do zatamowania inaczej niż przez szycie, jednak damska część naszej trójki zwyczajnie się myliła. Wystarczyłoby po prostu przemyć ją wodą utlenioną i dobrze opatrzyć, a po kilku tygodniach nie było by już po niej śladu. Nawet najmniejszej blizny, która zwyczajnie pozostałaby po niesfornych szwach. Może powinienem bardziej wziąć pod uwagę zdrowie chłopaka. Jednak byłem całkowicie pewien, że nie naruszając zbytnio strefy zaczerwienienia nic się nie stanie.
Gdy tylko dziewczyna zaczęła odchodzić, klnąc cicho pod nosem, musiałem jak najszybciej ukryć grymas uśmiechu pod dawno wyćwiczoną, nic nie wyrażającą miną, której chłopak tak bardzo nienawidził. Widziałem to w jego oczach. Czarnowłosy zerknął na mnie, przyglądając się przez chwilę w ciszy. Miałem wrażenie, że w końcu zauważył to, jak specjalnie ukrywam przez nim wszystkie emocje. Jego dłoń przejechała delikatnie po niesfornych włosach, które kochały moją twarz bardziej niż wszystkie fanki razem wzięte i odgarnęła je do tyłu. Brew drgnęła mi lekko w górę. Chcąc czy nie chcąc, rozluźniłem skrzyżowane ręce i puściłem je luźno po swoich bokach. Praktycznie w tym samym momencie miękkie usta Amadeusza zetknęły się ponownie z moimi, które właściwie nie grały w moim życiu jakiegoś większego znaczenia. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak nagle zaczął mnie wyzywać, że są suche i nieprzyjemnie się je całuje. Jednak ten fakt nie wydawał mu się zbytnio przeszkadzać.

- Na czym skończyliśmy? - wyszeptał nisko w moje wargi. Z lekkim, zwycięskim uśmiechem przybliżyłem go do siebie bardziej, kładąc rękę w dole jego pleców. Nasze klatki piersiowe oparły się o siebie, mając wrażenie większej bliskości, dłonie czerwonookiego po raz kolejny ujęły moje policzki, jednak nie zrobił nic więcej, wpatrując się w ciszy w nikły uśmiech, jaki w tamtym momencie mu posyłałem. Przejechałem dłonią delikatnie w górę i w dół jego pleców, nie mogąc powstrzymać tego odruchu.
- Jesteś niegrzecznym chłopcem, Amadeuszu - powiedziałem chłodno, jednak z pewną nutą ciekawości w głosie. Oblizałem wargi, przyglądając się uważnie ekspresji chłopaka. Przeniosłem swoją dłoń na kościste biodro, zaciskając na nim swoje długie palce. Turkusowe pasemko opadło na jego twarz, zakrywając jej połowę, a po dodaniu do tego figlarskiego uśmiechu tworzyło obraz kuszącego, młodego chłopaka. Oczekiwania na ten jeden moment, którego oboje pragnęliśmy dłużyły się nieubłaganie. - Czy ktoś kiedykolwiek ukarał cię za twoją nieodpowiedzialność? - mruknąłem pod nosem, na co uśmiech młodszego poszerzył się lekko. Pokręciłem rozbawiony głową na boki i wolną dłonią odgarnąłem włosy z jego twarzy. Rozejrzałem się w ciszy dookoła, raz po raz padając spojrzeniem na co po niektórych osobach, oceniając czy kończenie tego wszystkiego w tym właśnie miejscu jest dobrym pomysłem. Nieprzyjemny dla nosa odór wymieszanego alkoholu, dymu papierosowego oraz potu niemiłosiernie palił w nozdrza. Odetchnąłem cicho i złapałem Amadeusza za przedramię, zaczynając ciągnąć go przez gęsty tłum, który już dawno zapomniał o wcześniejszej bójce i wrócił do erotycznego tańca. Gdy wcześniej mi to przeszkadzało, teraz ja sam miałem z tego satysfakcję. Nigdy nie pomyślałbym, że po jakiejś godzinie znajomości ciągnąłbym za sobą potencjalny obiekt czystej erotyki, dzięki któremu moja wstrzemięźliwość trzymana w sobie przez dobre 20 lat, odejdzie w ułamku sekundy. Nie żałowałem tego, właściwie to byłem wdzięczny, że w końcu mogłem to przerwać. Może i było bolesne to, że po tym wszystkim już nigdy więcej się nie zobaczymy, jednak w danym momencie kompletnie mnie to nie obchodziło.

Po kilku minutach dobrej przepychanki wśród tańczących par, w końcu udało mi się wyprowadzić naszą dwójkę przed wejście. Nie mogąc się powstrzymać, pchnąłem chłopaka na najbliższą ścianę i przygwoździłem go do niej własnym ciałem. Przyglądając się jemu po raz kolejny, nie mogłem zaprzepaścić szansy niesamowitej nocy w jego towarzystwie. Przeszyłem go na wskroś, intensywnym spojrzeniem i znów złączyłem nasze usta w pocałunku. Tym razem o wiele agresywniej, niż robiliśmy to wcześniej. Owszem, pocałunki były czymś intymnym, przeznaczonym dla par, jednak patrząc na tą uroczą twarzyczkę, której usta rozszerzały się lekko, dając większą ochotę na wpicie się w nie... to po prostu było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłem się powstrzymać. To może właśnie dlatego zmysłowo polizałem te miękkie i słodkie wargi, by językiem wkroczyć głębiej do jego ust. Ręce chłopaka owinęły się na mojej szyi, mój język przez chwilę walczył z ustami, by finalnie wkroczyć do środka. Zadowolony ze swoich dokonań, zacisnąłem dłonie na gładkich bokach czarnowłosego. Wielbiłem je tak samo jak jego biodra i jędrne pośladki, które cudownie ugniatało się w dłoniach, wywołując u młodszego ciche sapnięcia.

- Czujesz się jakbym naruszał twoją przestrzeń? - mruknąłem, odsuwając się od niego o kilka centymetrów. Chłopak spojrzał na mnie jak na totalnego idiotę, a na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Usta powoli zaczynały się otwierać, prawdopodobnie by wyśmiać mnie za własną głupotę. Tak szybko jak tylko mogłem, przysunąłem go ponownie do siebie, powtarzając wcześniejszą czynność, oddając się chwili całkowicie. Uciekałem od jego opinii, zwyczajnie w świecie nie chciałem jej usłyszeć. Pozwoliłem rozkoszować się przyjemnością, którą starałem się nam zadać. Przejechałem dłonią delikatnie po jego policzku i przerwałem pocałunek, by spojrzeć głęboko w jego oczy. Wyblaknięta czerwień wpatrywała się we mnie z wieloma emocjami, których nie mogłem dokładnie wyczytać. Jednakże jedno było pewne - pożądanie na pewno odznaczało się najbardziej. Światła samochodowe błysnęły nam obojgu na twarze, uświadamiając, że naprawdę niestosownie byłoby to wszystko robić tutaj. Seks w tak cuchnącym i odrzucającym miejscu nie brzmiał dobrze.
Wyciągnąłem więc telefon z tylnej kieszeni spodni, by zadzwonić po taksówkę i czas oczekiwania skrócić sobie na ponownym obściskiwaniu. Za każdym razem gdy w jakiś sposób zaprzestawaliśmy tego kontaktu świerzbiło mnie, żeby dotknąć chłopaka po raz kolejny i kolejny. Zwyczajnie nie zaprzestawać temu, co się działo. Jednak tak szybko, jak wszystko zaczynało się na nowo rozkręcać, tak szybko musiało się skończyć. Z racji tego iż wolałbym nie robić tego wszystkiego w obecności taksówkarza, musiałem zachować pozory osoby pragnącej odwieźć znajomego do domu. W środku mojej głowy jednak działa się masa innych, przeróżnych rzeczy, przez które trudno było usiedzieć w miejscu. Wyobrażenie Amadeusza, wijącego się pode mną z przyjemności wcale nie pomagało w spokojnej jeździe. Więc jaka była to ulga, gdy w końcu mogliśmy uwolnić się od osoby trzeciej i spragnieni własnych ciał wejść do spokojnego domu, którego pilnował tylko dostojny pies. Nie zwracając nawet uwagi na białego borzoi pociągnąłem czerwonookiego za nadgarstek po schodach, do swojej sypialni. Teraz liczyło się tylko to, czym udogodniona będzie dzisiejsza noc. Zadanie przyjemności obojgu stroną i nie zajmowanie sobie głowy czymś innym niż kontaktem fizycznym.
Pchnąłem drewniane drzwi dłonią, by te zamknęły się za nami i jednym susem dotarłem do chłopaka stojącego gdzieś pośrodku pokoju.

Jego ręce poczęły jeździć po ciele młodszego, a on sam przyłożył usta do jego ucha. Chuchnął w nie delikatnie, na co tamten się wzdrygnął. Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, ani swoich własnych pocałunków, powoli składanych na jednym z policzków. Odwrócił chłopaka przodem do siebie, by po raz kolejny złączyć ich usta w namiętnym pocałunku. Językiem wtargnął do jego ust, penetrując je zmysłowo. Dłońmi zaczął ugniatać jędrne pośladki Amadeusza, które już dawno sobie upodobał. Z pełną satysfakcją wsłuchiwał się w ciche posapywanie, które raz na jakiś czas uciekało z ust młodszego. Nie mogąc się powstrzymać wsadził chłopakowi dłoń pod koszulkę, zaczynając jeździć nią po jego plecach i brzuchu. W pewnym momencie poczuł jego ręce ja swojej szyi, palce tarmoszące jego włosy. Docisnął swoje biodra do jego, w niecierpliwym geście. Camus uśmiechnął się zwycięsko i pchnął chłopaka na ogromne łóżko za nimi. patrząc uważnie jak ten upada na miękką pościel. Doskoczył do niego w jednej sekundzie i zawisł nad nim, obserwując jego reakcje. Czerwonooki przyciągnął jego twarz do swojej, po raz kolejny całując namiętnie. Blondyn oderwał się jednak od jego ust, zjeżdżając pocałunkami na szyję i obojczyki i zrobił mu kilka kolejnych malinek.
Podciągnął jego koszulkę tak, by z łatwością dostać się do klatki piersiowej, na której po czasie również zaczął składać delikatne pocałunki. Umiejscowił swoje kolano pomiędzy nogami niższego i docisnął je lekko, uwalniając cichy jęk z ust ciemnowłosego. Górne ubranie zaraz po tym zostało z niego zdjęte, a spierzchnięte usta znalazły się na nabrzmiałym sutku towarzysza, liżąc, ssąc, a przede wszystkim drażniąc go. Drugi starał się zadowolić swoimi pacami, w których go skręca i ciągnął. Coraz głośniejsze jęki rozprzestrzeniały się po pokoju, a blond włosy coraz bardziej traciły schludny wygląd w palcach Amadeusza. Niebieskooki wrócił ustami do ust tego drugiego, widząc jak zniecierpliwiony on jest. Sam właściwie nie miał pojęcia co się dzieje, bo było to tak szybkie. W przeciągu kilkunastu minut ich ubrania zdążyły już zniknąć z rozpalonych ciał, pragnących jedynie czyjegoś dotyku. 

Kolejny zwycięski uśmiech zawitał na mojej twarzy, gdy obserwowałem wijące się pode mną ciało. Satysfakcja z tego, że właściwie nic się jeszcze nie stało, a on cały był już czerwony, rozbity. Lekko przymknięte powieki i czerwone oczy skierowane prosto na mnie. Moja dłoń w ułamku sekundy znalazła się w bokserkach chłopaka. Zacisnąłem ją lekko na stojącym już członku, nadal uważnie obserwując rozpływającą się w rozkoszy twarz. Z uśmiechem zacząłem stymulować go powoli, by niespodziewanie ściągnąć z czarnowłosego bieliznę. Wolna ręka sięgnęła do szuflady szafki nocnej, by wyciągnąć lubrykant i prezerwatywy. To pierwsze od razu wylałem sobie na dłoń. Gwałtowne przewrócenie chłopaka na brzuch i poproszenie go o ustawienie się na kolanach i łokciach. Przejechałem palcem z preparatem po wypchniętym w moją stronę tyłku. W akompaniamencie cichych westchnień i jęków wsadziłem palec wskazujący do jego wnętrza. Drugą dłonią wróciłem do jego penisa, po raz kolejny zaczynając poruszać nią w górę i w dół. Zagryzłem lekko wargę, patrząc na reakcje czerwonookiego. Dodałem kolejny palec, krzyżując je i rozszerzając w środku. Kolejny jęk. Wyjąłem z niego swoje palce, przekręciłem na plecy i pocałowałem namiętnie. Wpiłem się w jego usta, smakowałem każdy ich skrawek.
Złapałem swojego członka, naprowadzając go na jego otwór, jednak zaraz odsunąłem się od niego, by założyć prezerwatywę. Rozprowadziłem lubrykant po swoim penisie, jedno pchnięcie i byłem głęboko w nim. Głośny jęk. Ręce Amadeusza po raz kolejny objęły moją szyję, raz na jakiś czas przemieszczały się na plecy. Z każdym najmniejszym ruchem, chłopak zaciskał się na mnie i wbijał paznokcie w jakąś z moich części ciała. Zacząłem miarowo przyśpieszać, wbijając się w niego głębiej. Kolejny pocałunek, zagłuszający lekko głośne jęki. Kolejne przyśpieszenie ruchów, dziwne uczucie w podbrzuszu. Przeciągły jęk czarnowłosego, biała maź na ciałach nas obojga. Dosłownie chwila i w końcu sam osiągnąłem szczyt.
No cóż, jak na pierwszą taką przygodę, opłacało się.

<Amek? NIE UMIEM PRZEPRASZAM ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz