23 czerwca 2017

Od Amadeusza - Cd. Queera

 Otworzył leniwie oczy. Przed nim biała ściana, która wręcz oślepiała przez swoją barwę, wzmocnioną dodatkowo promieniami słonecznymi. Suche jak papier gardło, strużka zaschniętej śliny przy lewym kąciku ust. Nietypowy zapach. Ugnieciona pościel przy nim. Przejechał po niej opuszkami chudych palców, była jeszcze ciepła, jakby ktoś tu przed chwilą leżał.
Próbował przypomnieć sobie zdarzenia wczorajszego wieczora, które były przysłonięte przez gęstą mgłę spowodowaną tą jedną, malutką tabletką. Nie wiedział, czy wzięcie jej było aż tak dobrym pomysłem. Zazwyczaj nie żałował, tym razem jednak było inaczej. Klął w myślach i próbował przedrzeć się do zamazanych wspomnień. 
 Palce. Dłuższe i grubsze od jego. Dłonie, władcze, silniejsze, uciskające mocno jego biodra i tyłek.  Usta. Przeciwieństwo jego warg, one były pełne i spierzchnięte. Mimo tego lubił je. Pamiętał ich dotyk, ich smak. No i blond kosmyki, które swobodnie opadały i muskały jego twarz. 
 Usiadł i przetarł twarz. Dokładnie powycierał oczy, które wczoraj zaznaczone lekko eyelinerem, dzisiaj były już prawie całkiem rozmazane. Mimo tego, że prawdopodobnie długo spał, był zmęczony. Był cholernie zmęczony. Zerknął na zegar, który wisiał na ścianie. Dziesiąta. Spał zdecydowanie długo. Prawdopodobnie się wręcz przespał, dlatego czuł ogarniające go wycieńczenie, pomieszane z głodem. Burczało mu w brzuchu. Głośno
 Ziewnął i przeczesał palcami rozczochrane, już nieco tłuste włosy. Bardzo łatwo się przetłuszczały. Największa wada jego skóry, miała predyspozycje do posiadania pryszczy, wągrów, ogólnie brudów, a po dwóch dniach wyglądał jakby nie mył się przez co najmniej tydzień. Zastanowił się chwilę, po czym odkrył delikatnie kołdrę.
 - Kurwa - burknął tylko, widząc, że jest nagi. Rozglądnął się po pokoju. Szukał niuansów, które mogły nieco rozjaśnić mu wczorajsze zdarzenia. Nie napotkał niczego ciekawego, prócz wysokiego, przystojnego blondyna w drzwiach. Miał na sobie tylko bokserki, które opinały się na jego bokach. Odsłaniały mocno wystające kości biodrowe. Chłopak mimowolnie zacisnął szczęki i zaczął lustrować go spojrzeniem. Camus. Przynajmniej tyle dobrego, że zrobił to z nim. 
 Chciał lepiej przyjrzeć się facetowi, więc sięgnął po swoje okulary. To znaczy zaczął szukać ich dłonią po szafkach. Gdy okazało się, że ich tam nie ma, zaczął lekko panikować. Nie widział. Po prostu nie widział. Jedynie rozmazane kształty, plamy. Wstał. Nie interesował go fakt, że był goły. Podszedł do komody, zaczął ją obszukiwać słabym wzrokiem i rękoma. Przeklinał pod nosem, zagryzał policzki od środka. Nagle poczuł czyiś dotyk na jego szczupłym, bladym ramieniu. Mężczyzna go odwrócił, po czym z delikatnym uśmiechem na suchych ustach, założył mu okulary. Amadeusz mrugnął kilka razy, złapał ostrość, a gdy dostrzegł finalnie Camusa, podzielił jego wykrzywienie ust. 
 - Dziękuję - wyszeptał. W odpowiedzi otrzymał skinienie głową i krótkie zaproszenie do śniadania, zaraz po przebraniu i umyciu się. 
 Zrobiło mu się cieplej na sercu. Zazwyczaj po wspólnie spędzonej nocy, nie ważne jak dobra by nie była, wyrzucano go na zbity pysk. Nawet nie był w stanie się ubrać, a lądował na klatce schodowej, za nim natomiast leciały jego ubrania. W końcu większość facetów miała partnerki, żony, a nawet dzieci. Nie przeszkadzało im to w dalszych podbojach miłosnych, a raczej w wykorzystywaniu młodych chłopaków i dziewczyn. Chociaż czy w wypadku Amadeusza to było wykorzystywanie? W końcu on sam tego chciał, sam do tego prowadził.
 Camus był inny. On czerpał z tego przyjemność, ale również starał się ją dawać, a potem troskliwie zapraszał na śniadanie i zachęcał do rozgoszczenia się. Albo był kulturalny, albo czekał na drugą rundkę, albo chciał pozbyć się jego niepewności, by zaprosić go do piwnicy i końcowo zaciupać go siekierą. Wolał, aby ta pierwsza opcja była tym, co zamierzał zrobić chłopak, bo reszta brzmiała co najmniej zniechęcająco.

 Odszedł zostawiając mnie nagiego i nieco zarumienionego, co znacząco odznaczało się na mojej bladej cerze. Uśmiechaliśmy się niewinnie, jakby nic się nie zdarzyło. Jakby wczorajszy wieczór był tylko towarzyskim spotkaniem starych znajomych, którzy zatoczyli się wspólnie do domu jednego z nich. Jakby nie było pomiędzy nami wszechobecnego napięcia seksualnego. Jakby nic nas nie łączyło.
 Rozejrzałem się ponownie po pokoju i zagarnąłem swoje ubrania z podłogi. Nie byłem pewien, czy chcę się u niego wykąpać. Sam nie wiem czemu, wolałem to zrobić w domu, w spokoju spędzić godziny pod chłodnym prysznicem, delikatnie masując skórę głowy, albo wypoczywając w gorącej wannie. Zrobić to tutaj było nieco nie na miejscu. Wcisnąłem się więc w swoje ubrania i poczłapałem za mężczyzną.
 Dom był potężny. Bogato zdobiony malowidłami, rzeźbami, po prostu drogimi przedmiotami. Czułem się głupio myśląc o moim małym mieszkanku, które dzieliłem z nieznośnym Thomasem i jego jaszczurką. Tutaj na ścianach wisiały drogie obrazy, u nas tanie plakaty zespołów z byle jakiś czasopism. U niego na półkach stały ozdobne figurki, książki, inne takie. U nas zielone butelki po alkoholu, kilka płyt i słabe filmy komediowe. A przede wszystkim - jego salon był wielkości całego naszego mieszkania. Oglądałem wszystko z zachwytem, jak dziecko, które weszło właśnie do sklepu z zabawkami.
 Odbiłem się nagle od Camusa, na którego wpadłem. Z tym swoim pustym, chłodnym spojrzeniem, które postanowiło powrócić, złapał mnie za wąskie ramiona i utrzymał w pionie, powstrzymując mnie od upadku, którego w innym wypadku bym nie ominął. Sapnąłem cicho i zerknąłem na niego zza przekrzywionych okularów.
 - Kawa czy herbata? - usłyszałem tylko z usta blondyna. Spoglądałem jak zaczarowany na jego wargi, które gładko poruszały się przy każdym słowie. Odparłem cichym "Herba-ata. Zielona", a następnie mężczyzna znowu mnie opuścił. A ja znowu ślepo za nim poszedłem.
 Na podłodze w kuchni, która z kolei była z marmuru, czy innego gówna, dumnie spoczywał pies. Dostojny, wyciągnięty, dokładnie taki jak właściciel, który właśnie siłował się z jajkami sadzonymi i tostami, próbując ogarnąć przy okazji kubki z kawą i herbatą. Zaśmiałem się, widząc jak lata od jednego do drugiego, ale nie ruszyłem, by mu pomóc, jedynie usiadłem przy stole i oglądałem jak walczy z patelnią. Uroczo.
 - Dziękuję za wspólną noc - wyszeptałem mu na ucho, gdy staliśmy już przy wyjściu. Ucałowałem delikatnie jego policzek, przejeżdżając przy okazji palcami po drugim. Zamruczał nisko. A potem najzwyczajniej w świecie wyszedłem.
 To wcale nie tak, że zostawiłem na stole w jego kuchni mój numer. 

Da ent
To nie tak, że kiedyś zamierzam dokończyć wątek z Queerem śmieszki heheszki
Szykuj się, bo go tak nie zostawię
Ale to innym razem
Najgorszy wątek ever XDDDDDDDDDDDDDD
Nie no, żarcik dziecioki śmiecioki
Ale nie serio, potrzebuję przerwy, bo nie mam pomysłu aktualnie na tą historię
Za chwilę ten dopisek będzie dłuższy od opka
~ Susłon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz