Moim wybawcą okazał się być, a raczej okazała się być wadera. Basior
który spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, odszedł i już więcej go nie
widziałem. Zniknął za krzakami. Wadera spojrzała na mnie z ukosa. Było
ta wadera o białej sierści, była niska... sięgała mi mniej więcej do
klatki piersiowej. Zmieniła wyraz twarzy, jakby oczekiwała, że w zamian
za pomoc jej się cos należy. " No fajnie, ale coś mi się należy" mówił
jej wzrok, a jej piękne oczy, lekko przymrużone mi to podpowiadały.
Odwróciła się się do mnie.
- Jak ci na imię?- zapytała
- Exan, mam na imię Exan
- A więc, Exanie... postawisz mi królika?
Wiedziałem, te waderze oczy, umiem wyczytać czego chcą. A jej się zachciało królika.
- No dobrze postawię ci królika, w ramach wdzięczności za twoją
bohaterską pomoc, pani- wymruczałem w półuśmiechu i ukłoniłem się. Wtedy
zaśmiałem sie ohydnie
- No dobra, dobra... nie wydurniaj się- burknęła wadera.
Powędrowałem więc z nią, tam gdzie było dużo zwierzyny... akurat
natknęliśmy się na stadko królików... lekka przyczajówka, obserwacja,
skok i dorwałem jednego z tych zwierząt. Podszedłem z królikiem, który
wyrywał się w moim pysku do wadery, która siedziała jak ta dama z
wyczekiwaniem na filiżankę herbaty.
- Proszę cię bardzo, królik wedle zamówienia
- No dziękuję, ale jestem już po posiłku
Zrobiłem zdurniałą minę i puściłem zwierzaka, który pognał w krzaki
<Amnesia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz