19 czerwca 2017

OD Avem

Siedziałam nad Górami Nagłej Śmierci. Co z tego, że sporo wilków tutaj zginęło. Często tutaj przebywam, bo mało kto tutaj przychodzi, więc mogę pobyć sama. Lekko zamknęłam oczy, Myśląc o przeszłości... O tym, co mówił mi ojciec. "Traktuj innych tak, jakbyś sama chciała być traktowana".
- Łeb do góry, postawa prosta, równy ogon - mówiłam do siebie, jakbym była laleczką - Lewa przednia łapa, za nią prawa tylna łapa. Potem zmiana, łapy do góry, obrót, ogon i salto - przypominałam sobie, że ojciec mnie uczył tak zwanego "chodzenia na balu".
- Obrót w tył, znowu lewa łapa do przodu, a za nią prawa, lewa do góry, prawa do tyłu. - patrzyłam na łapy, by się nie pogubić. Podniosłam przednie łapy do góry i stałam przez chwilę na tylnych łapach. Szybko jednak wróciłam do swojej normalnej pozycji. Często tak mam... Zapominam o życiu, próbując opanować swoje ciało do "perfekcji" bo "Perfekcja najważniejsza". Czasem mnie irytuje to, że nie mogę się tego oduczyć...

*Siedem lat wcześniej*

- Avem, głowa do góry! Dobrze! książka ci nie może spaść z grzbietu! Łapa do góry!
- Już ju- - wywróciłam się, a ojciec pomógł mi wstać.
- Musisz opanować swoje ciało do perfekcji. Pamiętaj, harmonia to potęgi klucz.
- A nie szło to "nauka to potęgi klucz"? - dopytałam, podając mu książkę.
- Nie pyskuj, tylko stawaj!
- Czemu nie mogę się pójść pobawić? Tato! Dzisiaj się wykluwają małe smoczątka!
- SMOKI SĄ ZŁE - warknął, patrząc na mnie - to bez litościwe stworzenia! Udają, że są twoimi przyjaciółmi, a potem Cię zjadają na kolację!
- Ale... Małe smoczki nie je--
- Milcz i wracaj do nauki - posadził mnie znowu na desce i położył książkę na głowie - już! Głowa do góry! Plecy proste, nie ma garbienia się! Perfekcja najważniejsza!
- Kazałeś mi traktować innych tak, jakbym chciała, by mnie traktowali... Skoro ja ci pozwalam, by mnie uczyć, to czemu nie mogę się iść pobawić z innymi?
- Bo jesteś za mała. 
- Ale tato!
- Łapa do góry! - przerwał mi, każąc znowu stać. Wiem, że chce ze mnie zrobić damę, ale... Czemu nie mogę się pobawić z innymi? Może bym w końcu kogoś poznała...
Gdy zapadła noc, wymknęłam się z domu. Może chociaż jedno jajko się jeszcze wykluwa! Pobiegłam na legowisko. Mama smok już spała. Podeszłam trochę, a ta się obudziła, patrząc na mnie swoimi ślepiami.
- P-przepraszam, że przeszkadzam... Nie było mnie rano, więc nie mogłam zobaczyć, jak pani małe smoczki się wykluwają i... - nie dała mi dokończyć i ryknęła w moją stronę. Szybko uciekłam, z łzami w oczach. 
Tata miał rację...
Wszystko jest niebezpieczne...


*Teraźniejszość*

- Głowa w górę, tylna łapa do tyłu i wyprostuj ogon... - obniżyłam głowę, robiąc ze swojego ciała jedną, równą linię. Rozluźniłam się, patrząc w niebo. Wzięłam głęboki wdech.
- A ty co, tańczysz? Tego tańcem nazwać nie można - mruknął, patrząc na mnie. Szybko zmieniłam się w ducha, omijając go. Nienawidzę, gdy ktoś patrzy, co robię... Ten odwrócił się i spojrzał w jakąś stronę, najwyraźniej mało zaskoczony. Zaczął iść w jakimś kierunku. Nie wiem czemu, ale postanowiłam iść za nim. Szedł dziwnymi ścieżkami, ale znalazł się na głównych terenach. Stanęłam przed nim. Oczywiście przeszedł prze ze mnie, bo mnie nie widział. Paskudne uczucie... Zmieniłam się w fizyczną formę i spojrzałam na niego. Ten się zatrzymał i spojrzał na mnie, odwracając się w moją stronę. Czułam od niego negatywną energię. Mam nadzieję, że mnie nie zaatakuję. Nie chce znowu się zmieniać w ducha i zniknąć.

<Aflan? Wiem, taki misz, masz, ale nie miałam innego pomysłu ._.> 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz