24 czerwca 2017

Od Diala - Cd. Kozume

Jezioro okazało się dobrym pomysłem - nie tylko chłód pozwalający uciec na parę chwil od wszechobecnego upału, ale też dobra zabawa. Mimo tego, iż mój towarzysz miał minę, jakby chciał mnie zjeść. Gdy tylko się przemienił zaproponował, bym zrobił to samo. To jakiś początek, przynajmniej nie mówi, żebym się już tak na niego nie rzucał, bo sobie pójdzie, czy coś. Tak więc, również się przemieniłem. Szybko jednak poczułem duży dyskomfort - pływanie w jeansach jest nadzwyczaj upierdliwie niewygodne i trudne do wykonania - materiał przylega ciasno do ciała, przyprawiając o dreszcze, wcześniejsza swoboda zniknęła. Chociaż pewnie wyjdę na zboczeńca, a nie ukrywam, że nim jestem, to powiedziałem po chwili:
- Ja ściągam spodnie. Nie przestrasz się, mam szorty, ale jeansy to piekło jeśli chodzi o wodę - oznajmiłem na moment się zastanawiając, czy nie powiedziałem czegoś czasem w taki sposób, iż Kozume mógłby odebrać to jako przeciętny tekst właśnie takiego zboczonego typa. Rzadko co zważam na słowa, muszę się tego nauczyć.
- Raczej się nie przestraszę, jesteśmy tej samej płci - stwierdził po chwili wahania, spojrzałem na niego przez ułamek sekundy, dokładnie tak. To nic nie znaczy, taka sama płeć, nic nadzwyczajnego. Czując, że z głową na powierzchni wiele nie zdziałam, zanurkowałem i zacząłem się zmagać z nogawkami spodni, które uporczywie się mnie trzymały. Ku*wa, buty. Ściągnąłem czarne adidasy i pozwoliłem, by uniosły się na powierzchnię. Jeśli zatoną, już po mnie. Moje jedyne buty, a łażenie po mieście boso lub pod postacią wilka to szaleństwo. Chociaż to drugie jeszcze mogłoby przejść... Nie no, co ja gadam, przecież wyglądam jak zwierzę z cyrku. W końcu poczułem, jak w tej chwili okropne, a na co dzień wygodnie spodnie, opuszczają mnie i pozwalają w końcu wyłonić się na powierzchnię, z nimi w lewej dłoni.
- Gotowe - uśmiechnąłem się szeroko, rzucając obranie na brzeg, to samo czyniąc z butami. Dopiero teraz miałem okazję przyjrzeć się chłopakowi. Znajdował się jakieś dwa metry ode mnie, miał śmieszne włosy w dwóch kolorach. Nawet jego dotychczasowo czerwone oczy zmieniły kolor - stały się bardziej... pomarańczowe, kolejna niecodzienna barwa. Przynajmniej będę wiedział, że to możliwe. Chociaż u nas sporadycznie występują nienaturalne odcienie, jak chociażby w moim przypadku, futro w równe paski, na ogonie.
- Spodziewałem się szarych, czarnych bądź białych włosów - zauważył Kozume, zaśmiałem się cicho.
- To samo mogę powiedzieć o tobie, przynajmniej widząc się w lustrze nie będziemy mylić swoich odbić - oznajmiłem.

< Przepraszam, moja wena z dnia na dzień umiera... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz