16 czerwca 2017

Od Avem - Cd. Amorencji

Zamarłam. Wielki, stwór, niebieski, a ona jeszcze go... GŁASZCZE?!
Cofnęłam się, podkulając ogon.
- Nie jest groźny - spojrzała na mnie. Warknęłam cicho, patrząc na smoka. Mam złe z nimi doświadczenia... Cofnęłam się bardziej. Smok na mnie spojrzał. Wokół mnie zaczęła tworzyć się wodna tarcza.
- Spokojnie, A--
- TRZYMAJ TEGO POTWORA ODE MNIE Z DALEKA! - zmieniłam sie w ducha i uciekłam. Ciągle biegłam, póki nie byłam wystarczająco daleko. Zaczęłam dyszeć, zmieniając się w fizyczną formę. Panicznie się bałam smoków. Wskoczyłam na drzewo, by się uspokoić. Nienawidzę tego strachu, ale... Smoki są drapieżnikami, zjadają takich jak my. Przynajmniej tak mi mówił ojciec. Nie wolno ufać smokom, bo ten czeka, aż go zjedzą.  Lekko zadrżałam.
- Avem! - usłyszałam głos Amorencji - Avem! Już spokojnie! Nie ma go tutaj!
- Mhm... - zeskoczyłam i spojrzałam na nią kątem oka.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że... A czemu się boisz smoków?
- Znaleźliście dla mnie miejsce zamieszania? - spytałam. Ta spojrzała na mnie, unosząc brew. Nienawidzę mówić o sobie... To ostatnia rzecz, która aktualnie chce robić. Mówić o sobie.
- Tak.. Zaprowadzić Cię? - przytaknęłam, a potem poszłam obok niej. Gdy byłam na miejscu, weszłam do środka. ładnie tu było... Tylko trochę dodać tu i tam i będzie przytulnie. Spojrzałam w stronę żółtej wadery.
- Jeszcze raz przepraszam, nie wie--
- Już wystarczy, przeprosiny przyjęte.

<Amor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz