15 czerwca 2017

Od Aflana - Cd. Amadeusza

Szedłem mocno znudzony tym dniem, wszystko działo się po staremu. Jeżeli tak można nazwać chyba trzeci dzień w okolicy spędzony na wiecznej tułaczce. A może więcej? Poczucie czasu już dawno mnie opuściło, z resztą rozum chyba też. Strome zbocze, którym właśnie się posuwałem na przód miało mnie oderwać od szarej rzeczywistości, a jak na razie tylko zdążyło przyprawić o parę "mini" zawałów serca, gdy grunt pod moimi łapami osunął się nagle i musiałem szybko zmienić swoje położenie, by wraz z odłamkami skalnymi nie skończyć w rwącej poniżej rzece. Nie miałem ochoty się teraz moczyć, to byłoby... sam nie wiem, jakie, ale po prostu nie chciałem włazić, a raczej wskakiwać z wysokości trzydziestu, może dwudziestu pięciu metrów do spienionej, wyrzucanej na wszystkie strony wody. Stopniowo zacząłem wspinać się wyżej. Po paru minutach już znalazłem się na płaszczyźnie, okryta była ona gęstą, zieloną trawą, nieopodal już wyglądały pierwsze drzewa skupiska tych roślin, zwanego potocznie lasem. Tak, lasy są piękne. Zwłaszcza wtedy, gdy w upalny jak ten dzień, mogą przynieść ukojenie wśród cieni rzucanych przez swoje rozłożyste korony oraz proste pnie. Magia lata bywa zbyt wyraźna jak dla mnie, niezbyt lubiącego upały oraz mocno świecące słońce. Moje ciemne futro zdawało mi się pochłaniać wszystkie jego promienie, gorąc doskwierał mi coraz bardziej. Rzuciłem się pędem w stronę buków i od razu poczułem, jak uderza mnie fala nieco chłodniejszego i łatwiejszego do zniesienia, powietrza. Kolejny powód, który sprawia, że tak kocham lasy.
Rozkoszując się panującym wokół półmrokiem, gdzieniegdzie przecinanym złotymi pasmami światła słonecznego, ujrzałem wilka. Właściwie, to już przyswoiłem sobie wiadomość, że kogoś spotkam, gdyż zapach stawał się z każdą chwilą wyraźniejszy. On pewnie też mnie wyczuł, ale nikt z nas najwidoczniej nie miał zamiaru z tego powodu zmieniać kierunku wędrówki.
- Hej! Czy będziesz tak kulturalny, aby pokazać mi gdzie mniej więcej są jakieś jaskinie należące do watahy? Jestem nowy i nie miałem jeszcze okazji zaznajomić się z tutejszymi tere... - odezwał się pierwszy, jednak nie miałem zamiaru słuchać jego dalszej wypowiedzi. Uśmiechnąłem się, gdy już wyobrażałem sobie, jakim chamem musiałem stać się w oczach tego przedziwnego wilka. Nie chodzi o sam kolor sierści - przecież tak wiele wilków Matka Natura postanowiła stworzyć kolorowymi, wiecznie szczęśliwymi szczeniaczkami. Raczej jeden szczegół, nietypowy u wilka, przykuł moją uwagę. Tak na prawdę nigdy nie spotkałem się z tym, by jakikolwiek nosił okulary. I właśnie dlatego go wyminąłem, pomijając już fakt, że z każdą chwilą moja bariera umysłu wyginała się i lada moment do niego miał zamiar wkroczyć Uffern. Po prostu myśl, że mam do czynienia z nerdem dobiła mnie. Może gdyby nie to, zareagowałbym przywitaniem, jak on. Ale cóż... gites majonez to to nie wyszło.
 - Czy to jakaś kpina...? - usłyszałem w chwili, gdy całkowicie wyminąłem nieznajomego. Uśmiechnąłem się mimowolnie, zapewne gardząco, przynajmniej pogarda teraz mną zawładnęła, pojawiła się niczym mały płomyczek na suchej trawie, mający doprowadzić do prawdziwego pożaru. Ale wiadro z wodą, w tym przypadku będące ciekawością, już zdążyło zadziałać i odwróciłem powoli łeb.
- Idziesz, czy nie? - stłumiłem wewnętrzny śmiech, choć niezbyt wiedziałem, czy to na pewno ja chciałem się zaśmiać. Lubiłem przekręcać każdy swój czyn w coś zupełnie odwrotnego. - Nie do końca wiem, gdzie dokładnie są jakieś, ale wiem, gdzie są najbliższe góry - wytłumaczyłem z grubsza, prawie nie kłamiąc. Właśnie w owych górach mieściła się moja jaskinia, ale wolałem o tym nie wspominać, gdyż nie zdążyłem jeszcze poznać charakteru osobnika właśnie pojawiającego się tuż obok, po prawej i nie miałem pewności, czy nie wpakuje się do mojego mieszkania. Już dość mi współlokatorów jak na ten moment.
- Jestem Aflan - odezwałem się, wyprzedzając wypowiedź basiora, którą już wyczuwałem w powietrzu, Tak, na pewno zaraz się odezwie. Powoli opuszczało mnie obrzydzenie w związku, iż prawdopodobnie mam do czynienia z nerdem. Lub geekiem, ale niewiele to się od siebie różni, przynajmniej dla mnie.
< Amadeusz? Aflan taki odpowiedzialny wilczek, on już się tobą zajmieee >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz