17 czerwca 2017

Od Shaku - Do Jake'a

To coś jest ogromne. Musze okropnie zadzierać łeb do góry, aby spojrzeć na rysy twarzy. Łatwiej było by się odsunąć, ale nie mam na to ochoty. Nie po to przecież do tego tak blisko podchodziłam. Ten totem okropnie mnie zaciekawił. Dokładnie wczoraj dołączyłam do tej watahy, poznałam jedynie alfę, ale bardziej z widzenia, niż jako kogoś znajomego. Chociaż czy tak mogę powiedzieć o kimś, kto ma być moim przywódcą? O właśnie... to słowo mnie denerwuje. Nie podoba mi się myśl, że będę teraz na każde zawołanie alfy, bo inaczej wyzuci mnie z watahy. Cóż... zobaczę, jak to się wszystko potoczy. Jeśli będę musiała, odejdę. Dużej różnicy mi to nie robi, w końcu i tak połowę swojego życia mam zamiar spędzić w ludzkim świecie. Chodzenie na czworaka i polowania powoli mnie nudzą, a ludzie mają wszystko gotowe. Tylko sobie przynieść, albo nawet i nie. Tyle, że sama nie pójdę do miasta. Byłam tam tylko raz i łatwiej bym się odnalazła w labiryncie, niż w ich mieście. Tam była więcej ludzi, niż drzew w lesie. Oni się chyba rozmnażają jak mrówki, tyle, że każdy wyglądał inaczej. Ale nie w tym był problem. Jestem wilkiem, dlatego musiałam zareagować, kiedy jakiś pies próbował mnie obwąchać. Ta... chyba już więcej w tamtej dzielnicy nie będę mogła się pokazać. W końcu kto by nie pamiętał dziewczyny, która nagle zamieniła się w wilka i zaatakowała psa? Jeśli chcę tam żyć, muszę znaleźć kogoś, kto mi w tym pomoże. No właśnie... tylko będę musiała się przygotować na to, że będę musiała mu coś zapłacić. Chyba wolę jeszcze parę lat poczekać.
Usiadłam na trawie i dalej przyglądałam się totemowi. Zadziwiał mnie swoją wielkością, jak i rysami. Byłam okropnie ciekawa, kto go stworzył, po co, w jakim celu? Ktoś mu pomagał? A może to był kiedyś wielki głaz, który sam przypadkowo tak się ukształtował? Albo ktoś go poprawił? Szkoda tylko, że nikt nie mógł mi na te pytania odpowiedzieć, bynajmniej w tej chwili. Siedząc po nim miałam wrażenie, że zaraz otworzy oczy i się odezwie. Szkoda, że to znikome nadzieję i złudzenia.
Nagle coś poruszyło się w krzakach. Wyczułam ludzką woń, instynktownie przybrałam ludzką formę, nawet tego nie kontrolując. Za nim zdołałam przekląć i wkurzyć się na siebie, dwunóg wyszedł spomiędzy drzew. Spojrzałam w jego stronę. Był to nie wysoki chłopak o krótkich czarnych włosach i... zielonych oczach, które chyba świeciły...
- Widziałaś może gdzieś w pobliżu kwiaty? - zapytał. Podniosłam jedną brew do góry. "Kwiaty?"
- We włosy chcesz sobie wsadzić? - nie powstrzymałam się od komentarza, który w sumie nie miał go obrazić. Taka moja drobna uwaga, na którą tylko prychnął ironicznie.
- Potrzebny mi – wytłumaczył w skrócie.
- Widziałam dużo kwiatów. Jakiś opis? - zaproponowałam. Chłopak chwilę stał w miejscu w ciszy.
- Długa cienka łodyga, niebieskie płatki z czerwonym zabarwieniem i białym środkiem. Ma kolce na liściach – wyjaśnił. Teraz to ja milczałam próbując sobie przypomnieć ową roślinę. Po chwili przypomniał mi się brzydki kwiat, który mnie ukuł w łapy.
- A będę coś z tego miała? - zapytałam od razu, co chłopakowi najwyraźniej się nie spodobało. - Na przykład powiesz mi, skąd jest ten totem – zaproponowałam wskazując na wielki głaz z ludzką twarzą. Osobnik spojrzał na to.
- A jeśli powiem "nie wiem"?
- To ja nie wiem gdzie jest kwiat – proste? Proste. Automatycznie położyłam się na trawie czekając aż chłopak odpowie na moje pytanie, zaproponuje coś innego, albo odejdzie i będziesz szukał roślinki na własną rękę.

<Jake?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz