Dzień miał się już ku końcowi. Słońce już chowało się za horyzont.
- Muszę iść. Do zobaczenia jutro. - powiedziałam.
- Do zobaczenia. - odparła wadera. Powolnym krokiem ruszyłam do mojej jaskini. Kiedy tam dotarłam zmieniłam się w człowieka i położyłam się spać, wtulając w futro Ratcheta. Avene spała w głębi jaskini. Zapadłam w głęboki sen.
~*~
Siedziałam w statku, którym sterował Ratchet. Przemierzaliśmy właśnie pas asteroid, gdy nagle coś zaczeło trzęść statkiem.
- Ratchet! Opanuj to do cholery! - warknęłam na lombaxa.
- Próbuje! - odwarknął. Powoli spadaliśmy w nicość. ( Tak, wiem. W kosmosie nie ma grawitacji. )
~*~
Leżałam na podłodze w jaskini. Pode mną leżał Ratchet, którego musiałam przygnieść, gdy na niego spadłam. Nade mną stała Avem.
- Oh. Hejka. - wyjąkałam ospale.
- Witaj. - odparła wadera. - Kto to jest? - zapytała spoglądając na lombaxa.
- Ratchet, przyjaciel. - odparłam.
- Śpisz z nim? - zapytała zdziwiona.
- Ee.. nie wnikaj. Proszę. - powiedziałam. < Avem? Niezręczność soł macz. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz