15 czerwca 2017

OD Avem

Weszłam na jakieś nowe tereny. Szczęście w nieszczęściu. Nie było tu nigdzie jedzenia, lecz może kogoś spotkam po drodze. Zamknęłam oczy, zmieniając się w ducha. Zaczęłam biec po lesie, by nikt nie wyczuł mojego zapachu. Gdy dobiegłam na jakieś tereny, wskoczyłam na drzewo,patrząc na te tereny. Wciąż wyczuwałam zapachy wilków. Zamknęłam oczy, znów przybierając fizyczną formę. Zeskoczyłam z drzewa. Może tutaj będzie ktoś taki jak ja!
Wtedy ktoś na mnie wskoczył.
- Kim jesteś i jak przedarłaś się przez nasze tereny nie zauważona?! - warknął na mnie basior. Milczałam, trochę się wystraszyłam, ale musiałam zachować jakkolwiek zimną krew.
- Nie przedstawiam się tym, którzy na mnie skaczą.
- Gadaj! Jesteś pewnie szpiegiem!
- Jakim szpiegiem...? Ty się dobrze czujesz? - uniosłam brew. Ten warknął na mnie mocniej.
- Idziesz ze mną - podniósł mnie, łapiąc za kark i popchnął przed siebie - jazda!
Miło witają tutaj nowych. Ale na jego miejscu też bym tak pewnie zareagowała, tylko z mniejszą ilością AGRESJI. Asekurował mnie, bym nigdzie mu nie uciekła. Gdy byłam na jakiś terenach, było już trochę wilków. Większość to były basiory. Zaskakujące... Zatrzymał mnie przed jakąś żółtą waderą. Przyjrzałam się jej. Wyglądała na dojrzałą osobę.
- Amorencjo, ona była na naszych terenach przez długi czas. nie wiem jakim cudem jeszcze jej nie wyczuliśmy. Zgaduje, że jest szpiegiem, skoro się tak dobrze umie maskować.
- Rozumiem. Aiden możesz odejść. - basior na mnie spojrzał i odszedł. Ale przyjemniaczek... Spojrzałam na żółtawą waderę.
- Kim jesteś? - spytała, ale ja milczałam. Nie lubię od razu odpowiadać na pytania. - Nie zrobię ci krzywdy.
- Każdy tak mówi. - odpowiedziałam. lekko oklapła jedno ucho na chwilę - Mówią mi Avem.
- Twoje prawdziwe imię?
- Nie mogę powiedzieć. - odpowiedziałam prosto i z sensem.
- Jestem Amorencja. Alfa tej oto watahy. Należysz do jakiejś? - znowu nie odpowiedziałam na jej pytanie. Odwróciłam się, chcąc odejść, ale ta skoczyła prze de mnie - może chcesz dołączyć?
- Czemu nie - odpowiedziałam. Lekko uniosłam ucho. Nagle na mnie skoczył jakiś fioletowy basior.
- Boo!
- AAA! - szybko zmieniłam się w ducha, a gdy byłam za basiorem, skoczyłam na niego i warknęłam.- NIE STRASZY SIĘ TAK INNYCH PORĄBAŁO CIĘ!?
- Avem! - wadera podniosła głos. Zeszłam z basiora. - Zero, to nowa. Bądź miły.
- Dobra, dobra - gdy to powiedział, puściłam go, a ten odszedł. Nienawidzę takich osób, naprawdę ich szczerze nienawidzę.
<Amor? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz